CZTERODNIOWA PIELGRZYMKA DO GNIEZNA I LEDNICY NA 1050 ROCZNICĘ CHRZTU POLSKI

RELACJA IWONY S.

Pielgrzymowanie do Gniezna i Lednicy już za nami. Ponad trzy dni kręcenia kołami, dużo przygotowań i determinacji, ale było warto. Każdy z nas jechał ze swoją własną intencją. Jest za co dziękować i o co prosić dobrego Boga. Przecież tak trudno łatwo żyć 🙂

Perfekcyjne przygotowana trasa przez naszego „nawigatora przewodnika” pozwoliła bezpiecznie i przyjemnie się przemieszczać. Miejscami było baaardzo widokowo (popatrzcie na zdjęciach). Zadziwiające były fioletowe pola. Okazuje się, że to kwiaty facelii specjalnie sadzone na miód. Niestety nie udało nam się go jeszcze spróbować. Trzeba będzie poszukać w dobrej pasiece.

Dziwnie każdego dnia po przekroczonej setce na liczniku, siodełko nie było już takie miękkie :),  jakoś piekło :(, a do domu daleko. Jednak prysznic i kilka godzin snu regenerowało nasze mięśnie tu i tam. Następnego dnia ranne ptaszki rowerowe wstawały skoro świt i po Mszy świętej ruszały w drogę.

Poszczególne miejsca odpoczynku i noclegów na naszej trasie można zobaczyć na załączonej mapce. Wszystkie zaliczone, łącznie z przeprawą promem Biechowy/Piersk. Ciekawe miejsca i świątynie również na zdjęciach (Jasiu dziękujemy).

Miłe zaskoczenie mieliśmy w Tumie (pod Łęczycą). Tamtejszy proboszcz zorganizował nam odnowienie przyrzeczeń chrztu świętego w Archikolegiacie. Piękne miejsce, warto tam dotrzeć.

Podczas jazdy spotykaliśmy się również z bardzo przyjaznymi reakcjami naszych rodaków. Pozdrawiali, machali i…. oczywiście byli ciekawi skąd? dokąd? gdzie meta? A meta pojawiła się szybciej niż byśmy chcieli – GNIEZNO miasto koronacji 5 królów Polski. Zobaczyliśmy Archikatedrę i oczywiście słynne drzwi gnieźnieńskie – najstarszy zabytek sztuki spawalniczej w Polsce.

Pola Lednickie, gdzie udaliśmy się w niedzielę, były już prawie puste. Trwało ostatnie sprzątanie po nocnym czuwaniu. Przynajmniej na przejście przez rybę nie musieliśmy czekać. Modlitwa przy grobie o. Jana Góry zakończyła nasz pielgrzymi szlak.

Po raz pierwszy nasza przyczepa została zapakowana w rowery i ruszyliśmy do Radomia busem. Warto było zainwestować. Transport rowerów bez porównania z poprzednimi, profesjonalnie i bezpiecznie. Wróciliśmy do domów szczęśliwie. Bogu niech będą dzięki!

p.s.  …. zagubione owieczki w trasie zawsze się znajdowały i jaka radość była wtedy (Ci co byli wiedzą o czym mowa :), spróbujcie się od nich dowiedzieć