PIELGRZYMKA DO SOLCA NAD WISŁĄ – NADWIŚLAŃSKI SZLAK

RELACJA (Iwona S.)

Sezon w pełni, nogi rozkręcone, więc ruszyliśmy na kolejną pielgrzymkę na dwóch kółkach. Szlak Nadwiślański rozpoczęliśmy prawie z głową w chmurach. Kłębiło się nad nami kłębiło…, ale się rozeszło, na szczęście nie po kościach. Tak jak obiecaliśmy pojawiły się nowe stroje. Warto obejrzeć zdjęcia, chyba jesteśmy jeszcze bardziej widoczni. Trasa do Solca nad Wisłą jest bardzo sprzyjająca. Można skonsumować pyszne lody w Iłży. Kto nie zna ich smaku, prawda? Do mety dotarliśmy dość wcześnie bo ok. 16.00. Solec nad Wisłą to taka przyjemna, widokowa miejscowość, że im więcej czasu tym lepiej. Starym zwyczajem Wacław TEAM-u na kolację upiekliśmy kiełbaski na ognisko/grillu. Nadal cudownie smakuje. Wieczór był ciepły, a dodatkowo ciekawie się złożyło, że była to noc Świętojańska, czyli imieniny „Pana Jana”. Mieszkańcy Solca perfekcyjnie się przygotowali: rzucanie wianków, ogień i inne atrakcje. A my zwiedziliśmy kościół parafialny i poznaliśmy bardzo ciekawą historię tego miejsca. Zajrzyjcie tam i wy, jak będzie po wam drodze.

Kolejny dzień był pełen błękitnego nieba. Wzmocnieni modlitwą poranną ruszyliśmy w stronę Kazimierza Dolnego. Malownicze tereny, naprawdę fantastycznie się jechało. Jak zawsze w Kazimierzu miło, ale duuużo ludzi i zamieszania. Dlatego promem przedostaliśmy się do Janowca, na drugą stronę Wisły. Po dłuuugim i bardzo sycącym obiedzie ruszyliśmy dalej w drogę. W Zwoleniu na postoju przy pomniku Jana Kochanowskiego poznaliśmy ciekawą tradycję: panny młode z tego dnia przynoszą pod pomnik wiązanki dla solenizanta. Bardzo ciekawy obyczaj. Vivat Panie Janie!!!

Wracając już planowaliśmy kolejne wyprawy, już za chwileczkę Częstochowa a potem Sanktuaria Warmii. Ahoj przygodo!!

Dziękujemy za opiekę Anioła Stróża podczas jazdy. Wróciliśmy szczęśliwie. Pozdrowienia dla naszych sympatyków.